Recenzja płyty Korteza Bumerang
Wykonawca: Kortez
Data wydania: 25 września 2015
Wytwórnia: Jazzboy
Pojawił się w moim muzycznym
życiu praktycznie znikąd. Kortez wszedł jak cichy gość i został
na dłużej. Od bardzo dawna nie znalazłam na polskim rynku
muzycznym czegoś tak doskonałego. Wciągnął mnie ten spokojny,
delikatny ton. Zaczęłam podziwiać zabawę słowem, które dociera
do najskrytszych zakamarków duszy i daje do myślenia. Łagodnie
przebijając się przez oporne mury języka polskiego. Od pierwszego
dźwięku Kortez i Bumerang dali mi prawdę.
Bumerang
nazwa prosta i jednocześnie mogąca opowiadać tysiące historii.
Płyta została wydana 25 września 2015 roku przez wytwórnię
Jezzboy Records. Na albumie jest dziesięć utworów. Wydaje się, że
to dużo, niemniej jednak kończy się zbyt szybko, zostawiając
słuchacza z niedosytem. Nie jest to album na jeden raz.
Przesłuchasz, odstawiasz na półkę i o nim zapominasz. Nie! Jest
to płyta, która do ciebie wraca i za każdym razem z nową mocą
daje więcej szczerych emocji, słów i przekazu.
W
Kortezie urzekła mnie barwa
jego głosu. Jest
on ciepły i spokojny. Wibruje wtłaczając
się do głowy, nie chcąc jej później opuścić.
Operuje nim zdecydowanie i pewnie. Wprowadza do swojego świata,
pokazując najintymniejsze jego elementy. To nie jest album łupiący,
głośny, przesadzony z ogromnym instrumentalnym zapleczem. O nie.
Powiedziałabym, że raczej kojarzy się z harmonią gdzie
wszystko do siebie pasuje. Zaczynając
nucić sobie te piosenki pod nosem nie można skończyć i pojawia
się przemożna potrzeba by słuchać.
Nie
jest to rzecz, w której człowiek zakochuje się i rozumie od razu.
Potrzeba wnikliwego, powtarzającego się słuchania, by zrozumieć o
co chodzi artyście i przyzwyczaić
się do melodyjnego, akustycznego brzmienia.
Aranżacje
piosenek Bumerangu się
ciągle zmieniają. Z minimalistycznych do coraz bardziej
skomplikowanych, ale nigdy nie są przeładowane. Dają się kochać
w swojej prostocie. Muzyka opiera się na akustycznych brzmieniach z
subtelnymi elektronicznymi dodatkami. Na przykład w piosence Z
imbirem jest wyczuwalna gitara
akustyczna, ale również bardzo dobrze wkomponowany bas, który
nadaje głębi i wspiera wokal, który wydaje się jeszcze bardziej
pasować do całości. Pomoc efektów elektronicznych tylko temu
utworowi służy.
Nie
mogę nie odnieść się do mojej ulubionej piosenki pod tytułem
Pocztówka z kosmosu.
Ulubionej, ponieważ ciężko być obiektywnym, pisząc o utworze,
który zalazł za skórę tak bardzo jak ten mnie. Tekst jest w tej
piosence kluczowy. Cudowny i metaforyczny w swojej prostocie. Wokal
czaruje delikatnością i przejmuje każdym dźwiękiem. Tę piosenkę
czuje się w każdej komórce ciała. Ciarki przechodzące po plecach
kiedy wibrujący, wbijający się w umysł bas pochłania bez reszty.
Pod każdym możliwym
względem, jest to najlepsza polska piosenka, którą słyszałam w
ostatnim czasie. Pocztówka z kosmosu
nie przytłacza, nie narzuca się. Ona współpracuje i opływa
łagodnie jak woda nadając sobie, z każdym słuchaniem inny
kształt.
Bumerang jest albumem, który ma
w sobie coś świeżego. Opowiada o konkretnych i aktualnych
problemach. Mówi o miłości, ale nie w banalny i trywialny sposób.
Skupia się na małych rzeczach, drobiazgach, które można zauważyć
tylko wsłuchując się i zatracając w muzyce. Opowiada również o
samotności, szczęściu, rodzinie, rozstaniu i ludziach. To tylko
dziesięć piosenek, ale o charakterze tak wielkim, że oderwanie się
jest niemożliwe.
Przesłuchałam ten album już
niezliczoną ilość razy i z każdym kolejnym znalazłam coś
nowego. Nieprzewidywalny dźwięk w melodii bądź instrument, który
wcześniej był dla mnie zagadką. Czasami była to kolejna metafora
w tekście lub ton głosu Korteza. Ten album smakuje się i delektuje
nim jak najlepszym gatunkiem wina. Im dłużej tym więcej bukietów
smakowych można odkryć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz